Był ciepły dzień siedziałam z Zaynem i dwójką naszych dzieci Karen i Amandą w salonie:
- Tatusiu, tatusiu mogę zjeść troszeczkę czekolady? Powiedziała Karen.
- Ale tylko troszeczkę! Powiedział mój mąż Zayn.
- Ja też, ja też chcę! Odpowiedziała Amanda.
- Dobrze dziewczynki rozdzielę wam po troszeczku czekolady. Powiedział Zayn.
- Takkkkk! Powiedziały dziewczynki jednocześnie.
- Jeden kawałek dla ciebie Amanda, a drugi dla ciebie Karen. A teraz zmykajcie do pokoju, muszę porozmawiać z mamą..
- Dobrze, dziękujemy tatusiu! Powiedziała Karen i obie podeszły do Zayna i pocałowały go w policzek.
- Słuchaj kochanie musimy porozmawiać. Powiedział trochę dziwnym tonem.
- Coś się stało. Odpowiedziałam.
- Nic tylko myślałem, żeby się z tond wyprowadzić.
- Czemu?
- Bo po prostu w Polsce dziewczynką było by lepiej.
- A co w Londynie jest gorzej?
- Tutaj jest dużo znajomych twarzy i osób którzy chcieli by mi dopiec.
- Teraz kiedy jest lato?
- Chyba teraz będzie najlepiej.
- No dobrze, ale dokąd?
- Może do........Katowic?
- Do Katowic, przecież nikogo tam nie znamy.
- Do dobrze.
- Do dobrze?
- Na pewno kogoś tam poznamy.
* Miesiąc później.
- Szybciej dziewczynki, bo się spóźnimy na lotnisko! Krzykną Zayn.
- Już idziemy! Odpowiedziały.
Lecieliśmy samolotem, a ja ciągle myślałam po co się wyprowadziliśmy. Gdy wylądowaliśmy czułam się jakoś dziwnie. Podjechaliśmy taksówką pod nasz nowy dom:
- Kochanie, coś się stało? Zapytał zatroskany Zayn.
- Nie, nic. Odpowiedziałam.
- Na pewno?
- Tak. Chodzimy do środku.
- To idziemy.